poniedziałek, 12 stycznia 2015

Nie ma tego złego...

Historia noworocznej zmiany fryzury zaczęła się dokładnie tydzień temu, 5 stycznia, w urodziny mojego Taty. Po miłym spotkaniu rodzinnym zbierałam z Mamą talerze i szklanki ze stołu. Kiedy pochliłam się nad stołem po dalej stojący kieliszek, akurat nad jedną z jeszcze zapalonych świeczek, ogień wspiął się po kilku pasmach włosów, trawiąc je mniej więcej do połowy płatka ucha.

Zawsze wiedziałam, że dobre uczynki nie popłacają. Na zegarach prawie północ, na fryzjera nie ma najmniejszych szans. Jedyne co mogłam zrobić to samodzielnie przyciąć spalone końcówki żeby chociaż trochę przestało śmierdzieć. Poniedziałek zakończyłam z włosami do połowy ucha po jedenej sronie i do obojczyka po drugiej.

 
Świąteczny wtorek zaczęłam od poszukiwań fryzjera. Obdzwoniłam wszystkie salony fryzjerskiej w mojej najbliższej okolicy i wszystkie dziewczyny ogłaszające się na gumtree i tego typu portalach. Efekt prosty do przewidzenia, kompletnie wszystko zamknięte na głucho, w końcu święto mamy... Zrezygnowana i przerażona wizją pójścia do pracy we fryzurze, nazwijmy to łaskawie asymetrycznej, wrzuciłam posta na facebooka.

Niniejszym odszczekuję wszystko złe, co do tej pory mówiłam o facebookowych mechanizmach, edge rankach i innych niebieskich znachorstwach. Nie wiem jakie szczęśliwe zrządzenie losu sprawiło, że mój post zobaczyła przesympatyczna Paula z salonu urody SOHO na tarchominie. Paulina tak się przejęła moim losem, że odezwała się do mnie prwatną wiadomością, po krótkiej rozmowie ustaliłyśmy, że pod wieczór otworzy salon i poratuje mnie w tej beznadziejnej sytuacji. To się nazywa pierwszorzędna obsługa! Nie dość, że dziewczyny same odezwały się do klientki w potrzebie, to jeszcze specjalnie dla niej otworzył salon w święto!

Po tygodniu noszenia nowej fryzurki mogę stwierdzić, że to był strzał w dziesiątkę! To co dziewczyny z SOHO wyczarowały na mojej głowie, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. I chociaż planowałam totalnie inną fryzurę, prawde mówiąc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Jeszcze na blogowigilii mogłam cieszyć się włosami do ramion :)
Na zdjęciu z przesłodką Gabi z oczekujac.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz