czwartek, 1 sierpnia 2013

The words

Często odkładam płyty z filmami by obejrzeć je później. Bo jestem zmęczona, bo nastrój nie ten, bo mam ochotę obejrzeć sensację, a nie komedię i odwrotnie. Wśród filmów czekających na obejrzenie leżały również "słowa". Polski dystrybutor przetłumaczył tytuł jako "między wierszami" [sic!] Przemilczę kwestię polskich tytułów zagranicznych filmów, by ten blog nadal mógł być kulturalnym miejscem, wolnym od wybitnie niecenzuralnych słów.



The words


Siedząc niedawno w domu miałam ochotę "coś obejrzeć". Wybór padł właśnie na słowa. Trafiłam idealnie. Film porwał mnie właściwie od samego początku i na swój sposób trzymał w napięciu aż do napisów końcowych, które zresztą nastąpiły niespodziewanie szybko. Po obejrzeniu słów zaczęłam się zastanawiać czy ten film był w ogóle w polskich kinach? Nic o nim nie słyszałam - nie widziałam żadnego zwiastuna, recenzji czy nawet plakatu w multipleksie. I czemu wcześniej po niego nie sięgnęłam. Czemu dopiero kilka dni temu go obejrzałam.


Dawno nie widziałam tak ciekawie opowiedzianej historii. Fabuła została zbudowana wokół historii Roya Jansena - młodego, ambitnego pisarza, któremu nigdy nie udało się napisać powieści tak dobrej by jakiś wydawca zdecydował się ją wydać. Aż pewnego dnia, przez nieoczekiwany splot wydarzeń, Roy podejmuję decyzję w wyniku której jego życie diametralnie się zmienia i zaczyna osiągać prędkości niczym TGV.


Słowa to fillm o marzeniach, ambicjach i nadziei. To również film o miłości i żalu. Słowa są też o wyborach, błędach i konsekwencjach. Na 10 punktowej skali oceny, słowom daję siódemkę. Jeśli macie wolny wieczór i chcecie obejrzeć przyjemny, nie za ciężki film, sięgnijcie po słowa. Nie będzie to czas stracony. Naprawdę polecam.


The words

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz