8:30 rano. Moja komórka sygnalizuje, że dostałam smsa. "Hej może dziś wspólny obiad na mieście? Daj znać. Pozdrawiam". Tak... z pewnością to przemyślę, ale nie wcześniej niż za jakieś 2 godziny, kiedy się obudzę. Póki co z boczku na plecki i idę dalej spać. Później, kiedy już byłam odpowiednio wyspana, po porannej porcji Nespresso i bardziej optymistycznie nastawiona do świata, stwierdziłam, że bardzo chętnie skorzystam z zaproszenia i wyjdę gdzieś z domu.