piątek, 31 stycznia 2014

Orange, co jest do cholery?


Na początku tygodnia najspokojniej w świecie siedzę sobie w pracy, kiedy dzwoni mój telefon. Odbieram, a po drugiej stronie przedstawia się konsultantka Orange, szczebiotliwym głosem oznajmia mi, że specjalnie dla mnie, ich kochanego, wieloletniego klienta, ma ofertę przedłużenia umowy, już teraz, mimo że umowa kończy mi się dopiero w połowie października.


Po początkowym wahaniu, zamierzałam zmienić sieć, proszę o przedstawienie oferty. Konsultantka referuje mi szczegóły nowego planu taryfowego - połączenia no limit, smsy i mmsy no limit, 5 GB internetu miesięcznie plus do tego nielimitowane odbieranie połączeń w Unii Europejskiej oraz pakiet 300 minut na połączenia w roamingu na terenie UE. To wszystko bez telefonu, na rok (plus oczywiście czas pozostały do końca umowy) za 99 zł miesięcznie. Brzmi bardzo dobrze, szczególnie jeśli porównam to z moją przestarzałą, drogą taryfą – 190 zł co miesiąc za komórkę to przy dzisiejszych ofertach jednak przesada. Poza tym w końcu nie będę musiała się przejmować ile z kim rozmawiam, a rozmawiam dużo i martwić się o notorycznie przekraczane pakiety.

Mimo, że początkowo rozważałam zmianę sieci, to dla takiej oferty skłonna byłam zostać z Orange, szczególnie że oszczędziłabym sobie przenoszenia numeru, co też nie zawsze sprawnie działa, najlepszym przykładem byli chyba podróżniccy i ich migracja do Play. Decyduję się więc na przedłużenie umowy, szczególnie że jest szansa wprowadzenia jej już od najbliższego okresu rozliczeniowego. Konsultantka wklepuje wszystko do swojego komputera, a po chwili słyszę kwestię, która rozbawiła mnie do łez "wie pani co, jak jednak nie mogę dać pani tej oferty. System przeprowadził analizę pani ostatnich faktur, z której wynika że ma pani wyższe potrzeby komunikacyjne. Mam dla pani ofertę za 120 zł". Zdębiałam! Nie pozostało mi nic innego jak podziękować za tak fantastyczną ofertę i poprosić konsultantkę o odnotowanie, że zamierzam rozwiązać umowę z siecią.

Po co w takim razie w ogóle do mnie dzwonili z tą  ofertą, skoro nie mogą mi jej sprzedać? Interesująca jest również polityka pomarańczowej sieci - jeśli aktualnie płacisz 190 zł miesięcznie, to za żadne skarby nie możesz dostać oferty za 99 zł, bo operator za dużo na tobie straci. Nie wiem jak można mieć "większe potrzeby komunikacyjne" niż no limit na wszystko, ale widać wg pomarańczowych systemów można. Cóż, poczekam do końca umowy (albo i nie) i przejdę do Play za 89 zł miesięcznie. Albo do nju za 57 zł, tam nikt nie będzie mnie pytał o moje "potrzeby komunikacyjne"

Brawo Orange, dobra robota. Tak właśnie traci się klientów.

1 komentarz:

  1. Droga Ann, jestem z pomarańczowymi od 14 lat i tez wielokrotnie wprawiali mnie w osłupienie, szczególnie w ofertach 2 lub 3 letnich, oferując duże limity kiedyś lub no limit od dwóch bodajże lat, za to za biznesowe telefony żądając krocie, taki i'phone 3S bodajże po trzech latach kosztował około 10 tysięcy, hihihi, ale cóż, w pogoni za nowinkami kiedy to telefony tej firmy są w Polsce kilkukrotnie droższe niż za oceanem i chcąc być na topie (ach Ci hipsterzy) godzimy się na drakońskie umowy, ja sam na szczęście wywalczyłem sobie no limit już bez aparatu i płacę właśnie te 99 brutto, tak więc nie pozostaje mi nic innego jak życzyć ogarniętych konsultantów, bo najczęściej są to firmy zewnętrzne, których szkolenie pozostawia niestety wiele do życzenia, trzymaj się cieplutko

    OdpowiedzUsuń